Chyba złe wieści. Zdaniem ludzi kompetentnych (tu nie mogę powiedzieć kogo), wniosek, jaki dostaliśmy, jest zbyt lakoniczny i niedostatecznie uzasadniony. Jako że mowa o b. wysokim koszcie leczenia, jest ryzyko, że te wady wniosku mogą być wygodnym powodem jego odrzucenia.
Tłumaczenie odpowiedniej części wniosku już zamówione, będzie na poniedziałek po południu, ale czy się przyda - nie wiemy (jeśli nie, to kolejne pieniądze w błoto)
Będę to konsultował z profesorem, ale on jest za granicą, nie wiem kiedy ani jak się odniesie do tych "zarzutów". Czy zgodzi się wypisać wniosek drugi raz, już bardziej potoczyście, czy każe nam jednak złożyć ten, bo jego zdaniem taki będzie wystarczający. W weekend będę siedział i wymyślał treść wniosku, żeby mu ją zaproponować.
Ja już nie mam siły, baterie mi się skończyły. Ile się można macać z tym. Każda czynność trwa tydzień, jeśli nie zależy bezpośrednio ode mnie. Zaraz październik, zabawa trwa już jakieś półtora miesiąca, bez żadnego efektu, ciągle kłody pod nogi, gdy już myślimy, że jesteśmy krok bliżej, to się okazuje, że to fatamorgana i jesteśmy 2 kroki dalej.
Ostatnio edytowany przez Tomek (2014-09-26 16:14:32)
Offline
Agnieszka! Podaje ci nr telefonu gdzie mozesz zgłosic załozenie subkonta dolarowego w Fundacji tel. 22/ 4869699 wybrac 2. Zadzwon w poniedziałek i spytaj jakie musicie spełnic wymagania zbierajac pieniadze na konto dla Jasia przez Fundacje ( nie jest to zbiorka publiczna) czy wymagaja zatwierdzenia formy graficznej ulotki, czy ogłoszenia w lokalnej gazecie. Zbiorke pieniedzy trzeba zacząc juz natychmiast bo niedługo beda one potrzebne wiec szkoda kazdego dnia zwłoki. Czy potrzebna jest akceptacja z ich strony na umieszczenie logo Fundacji - jesli tak to od razu popros o taka zgode.
Offline
Odnośnie wniosku. Profesor za granicą i nieuchwytny. Wraca dziś wieczorem, ale zapewne nie zdąży ogarnąć tematu również jutro, kiedy wróci do pracy i zasypią go bieżące różne sprawy.
Pani A. powiedziała jednak, że jeśli prof. się nie odezwie dzisiaj i nie poradzi inaczej, to żebym pchał wniosek taki, jaki jest i że w Warszawie mają telefony - jeśli będą mieli jakiś problem z tym wnioskiem, po prostu zadzwonią do profesora z prośbą o wyjaśnienia itd.
Tak więc dzisiaj, o ile tłumacz nie zawalił, odbieram tłumaczenie. Również paszporty odbieramy dzisiaj.
A jutro rano do Bydgoszczy złożyć wniosek, tłumaczenie i dokumentację medyczną.
Offline
Dziś rano byłem w NFZ Bydgoszcz.
Panie poradziły, żebym tego wniosku nie składał, bo go odrzucą już w Bydgoszczy, nawet nie wyślą do Warszawy - a takie formalne odrzucenie wniosku potrwa dłużej, niż kiedy ja dostarczę im formalnie poprawny wniosek, zawierający m.in. uzasadnienie wyboru ośrodka, w którym ma się odbyć leczenie (ale lista zastrzeżeń do wniosku była dłuższa).
Czyli niepotrzebny kurs rodziców po wniosek, niepotrzebny mój z wnioskiem do NFZ i tłumaczenie też niepotrzebnie zapłacone.
Pani A. przekaże dziś prof. D. te informacje.
Ze swojej strony będę dziś siedział wieczorem i próbował wypisać ten wniosek sam. Tam problemem jest mała ilość miejsca na te wszystkie informacje, które zdaniem NFZ-u są tak kluczowe. Więc będę ćwiczył ile da się tam wpisać. Jednak dzisiaj wieczorem nie zdążę tego zrobić. Najważniejsze jest bowiem to, żeby DOBRZE uzasadnić, że to musi być Boston a nie cokolwiek innego. Muszę więc poszukać na internecie jakichś informacji, z których wynikałoby, że Boston ma większe niż inni doświadczenie, że specjalizują się w guzach OUN u dzieci, że mają zauważalnie lepsze wyniki leczenia, czy cokolwiek w tym rodzaju.
Bo ja sam, szczerze mówiąc, nie wiem czemu prof. akurat wybrał ten ośrodek. Wiem jedynie, że tam stosują protony od bardzo dawna, jeśli liczyć okres eksperymentalny, to od 1961 roku bodajże, a w normalnej praktyce leczniczej od 2001 roku. Ale to jeszcze nie znaczy, że gdzie indziej źle leczą.
Może się okazać, że ja sam nie będę umiał uzasadnić dlaczego Boston, nie znajdę żadnych przekonujących argumentów na necie. Pytanie, czy profesor ma takie argumenty w ręku, czarno na białym, no i czy będzie chciał jeszcze raz wypisać wniosek. Tego na razie nie wiemy. Na razie nie udało się z nim skontaktować.
Od wizyty z Jasiem u profesora minęły 3 tygodnie. W tym czasie poznaliśmy cenę za leczenie, na razie nic więcej.
Offline
Jeśli chodzi o konta dewizowe...
Każde dziecko w Fundacji ma ten sam nr konta, różnicę robi jego własny nr subkonta oraz imię i nazwisko podane w tytule przelewu.
Na stronie Fundacji http://dzieciom.pl/chce-pomoc/przekaz-d … e-rzeczowa podane są te nry kont oraz nry dla wpłat w USD czy euro, w dwóch bankach.
Odnośnie zdjęcia, pani K. obiecała się tą sprawą zająć.
Natomiast w sprawie ulotek napisała coś takiego:
...Styl graficzny ulotki to Państwa indywidualna sprawa, my skupiamy się na samej
treści. Co do loga, to w momencie zatwierdzenia treści ulotki otrzymacie je Państwo.
Ulotkę należy zatwierdzić wysyłając ją na adres apele@dzieciom.pl ...
Można też załatwić to telefonicznie, tu podała mi nr telefonu i nazwisko osoby która się tym zajmuje.
Teraz zastanawiam się co miałoby być na tej ulotce skoro nawet nie wiemy gdzie pojedziemy. Tylko info o chorobie i że potrzebne pieniądze na leczenie?
Ostatnio edytowany przez Agnieszka (2014-09-30 15:38:00)
Offline
Profesor zgodził się jeszcze raz wypisać wniosek, z szerokim uzasadnieniem i uwzględnieniem uwag NFZ Bydgoszcz.
Może dziś wniosek będzie gotowy.
Ze swojej strony poprosiłem panią A. o przesłanie mi najpierw skanów wniosku, żebym mógł je przesłać do NFZ, a oni przyjrzą się, czy wszystko jest w porządku. Dopiero kiedy potwierdzą, że tak - jadę po wniosek w formie papierowej, potem znowu tłumacz i znowu do Bydgoszczy.
A jeśli znowu się przyczepią do czegoś, to przynajmniej zaoszczędzę ok. 1 dzień czasu dzięki uniknięciu podróży do profesora.
Offline
Tomek właśnie jest w drodze do Gdańska. Wniosek już tam czeka, a jego skany widziała pani z NFZ i stwierdziła że wszystko jest tym razem OK.
Teraz jeszcze kwestia tłumaczeń. Tomek wysłał skan do tego biura tłumaczeń co ostatnio, może sobie poradzą i jutro uda się ten wniosek złożyć w NFZ.
Offline
Tomografia nie, ma mieć rezonans (RM).
Prof. wyjaśnił, że "fajnie by było" mieć wyniki aktualnego RM, ale:
a) do zaplanowania radioterapii (RT) i tak trzeba wykonać specjalny RM, a nie "zwykły", tj. diagnostyczny,
b) w Łodzi wykonaliby RM diagnostyczny,
c) w Gdańsku prof. mógłby wprawdzie zlecić RM odpowiedni do zaplanowania RT, ale jest niemal pewien, że żaden ośrodek nie przyjąłby jego wyników i i tak zrobiliby tam swój RM - czyli drugi raz,
d) skoro tak, to nie warto usypiać Jasia ten 1 niepotrzebny raz na te ok. 40 minut.
Innymi słowy, skoro w tym czy innym miejscu na świecie Jasiek i tak musi mieć wykonany RM do zaplanowania RT, zostanie to zrobione wkrótce (nie za pół roku itp.), to przez wzgląd na zdrowie LEPIEJ się powstrzymać od tego dodatkowego RM diagnostycznego teraz.
(Oczywiście powtarzam opinię Profesora).
Offline
Skontaktowalam sie dzisiaj z fundacja Jasia w sprawie oplat odnosnie kont walutowych ...niestety przy wplacie z zagranicy nawet malej kwoty banki pobieraja normalne stawki za przelewy czyli w przypadku UK od 5 do 20 £ czyli w przypadku kiedy darczynca chce wplacic mala kwote to dosc znacznie zawyzy cala sume i moze skutecznie zniechecic.
Pytalam rowniez czy jest mozliwosc wplaty przez PayPal ... niestety NIE. W rozmowie zasugerowalam ze to bardzo ulatwiloby darczyncom wplaty datkow i ze wielu moich znajomych mnie o to pytalo, wiec powiedziano mi ze w razie jakichs zmian u nich beda od razu zamieszczac wszelkie informacje na stronie fundacji. Mam nadzieje ze zaczna rozwazac taka opcje. Wychodze z zalozenia ze oni takze powinni byc z takimi sprawami na biezaco i isc z postepem. Przy wertowaniu roznych stron fundacji spotkalam sie nawet z przypadkiem ze dziecko bylo zgloszone w 2 fundacjach. Znalazlam rowniez fundacje ktora zbiera przez konta zwykle , walutowe (wszystkie waluty) i PayPal(wlasnie na stronie jednego z subkont tej fundacji byla dodatkowa informacja ze pieniadze sa zbierane jeszcze przez druga fundacje). Dajcie znac czy juz cos wiadomo w sprawie ulotki-apelu. Pozdrawiam wszystkich
Offline
DZIŚ WIELKI DZIEŃ!
79 dni temu zaczęliśmy "kampanię protonową".
Dziś złożyłem papiery w wojewódzkim oddziale NFZ i zostały przyjęte.
Po drodze dzisiaj był jakiś gigantyczny korek w lesie (na trasie). Pani z NFZ była taka miła, że pół godziny przed zamknięciem NFZ zadzwoniła do mnie, żebym w żadnym razie nie wracał z trasy do domu, gdy będzie blisko godziny zamknięcia ich biura, a ja nadal będę tkwił w tym korku, tylko one zostaną w pracy dłużej, żeby mnie przyjąć.
Dojechałem pół godziny przed zamknięciem, panie stwierdziły, że może zdążą jeszcze wysłać maila do USA (przesunięcie czasu!) z prośbą o kosztorys leczenia i odpowiedź będzie prawdopodobnie czekała jutro rano. Jeśli tak, to już jutro wyślą wszystko do Warszawy, do centrali. Byłoby fajnie
79 dni katorgi dla nerwów...
Co do ew. odpowiedzi Prezesa NFZ. Raczej nie ma możliwości odpowiedzi w stylu "Nie - kropka - podpis - pieczątka", bo takiej się najbardziej obawiam. Panie powiedziały, że odpowiedź negatywna zwykle ma kilka stron uzasadnienia, zatem jeśli Prezes ma się nie zgodzić, to PRAWDOPODOBNIE z uzasadnienia będzie wynikać, czy on się nie zgadza na protony W OGÓLE, czy nie zgadza na Boston ze względu na koszt, ale np. sugeruje ośrodek europejski, bo są znacznie tańsze. W tym drugim przypadku poprosimy o Pragę. Mam nadzieję, że nie będzie to wymagało kolejnego wniosku i zabawy od początku, ale zobaczymy.
(A Niemcy milczą jak zaklęci, choć ostatnio nie indagowałem ich z braku czasu).
Co do ulotki - przepraszam - zwaliłem kwestie fundacyjne w całości na Agnieszkę, bo bym nie obrobił wszystkiego. Teraz np. muszę się dogadać z Bostonem w kilku ważnych sprawach. Profesor kazał szukać odpowiedzi na niektóre pytania wprost u nich, więc muszę znowu do nich napisać, wymusić odpowiedzi, bo tak nie za chętnie mówią konkrety.
Offline
Ech, procedury urzędowe.
Pomimo tego, że Amerykanie dali mi już kosztorys leczenia, to NFZ musi wystąpić o ten kosztorys oficjalnie do nich. Ze względu na przesunięcie czasu wszystko się ciągnie, jak panie z NFZ idą do domu po pracy, to Amerykanie dopiero przychodzą do pracy i odpowiedź jest nazajutrz. Ale może jutro ten kosztorys już będzie.
Poinformowałem, że w razie trudności w kontaktach z USA, żeby z NFZ dali mi znać, wówczas ja poproszę profesora o pomoc, bo Amerykanie na jego pytania reagują szybko i chętnie. Czyli czekamy, papiery nadal są w Bydgoszczy, musi być kosztorys, żeby mogli to wszystko razem wysłać do Warszawy gdzie zapadnie decyzja.
EDIT: Zapomniałem. Niemcy wczoraj poprosili o dowód ubezpieczenia zdrowotnego Jasia i im go wysłałem (nie musiałem pocztą! e-mail wystarczył ). Pani powiedziała, że jest ostatnia faza kwalifikacji do terapii i jeśli Jasia zakwalifikują, to dostanę już kosztorys leczenia!
To dobra wiadomość, gdyby NFZ odmówił a w Niemczech byłoby dużo taniej niż np. w Pradze, to trzeba przeliczyć koszt życia w Niemczech i może okazałoby się, że taniej wyjdą Niemcy.
Ostatnio edytowany przez Tomek (2014-10-09 11:27:28)
Offline